Pewnej wigilii do polskiego domu puka Rumunka i trzyma dziecko w rękach. Mąż otwiera drzwi:
– Nie chce pan kupić dziecka? – pyta Rumunka.
– A po ile? – pyta mąż.
– Za 100 zł.
Po namyśle daje jej stówę i bierze dzieciaka.
Za rok w wigilie Rumunka puka do tego samego domu:
– Mam dziecko na sprzedaż
– Po ile?
– 100 zł
– Dobra wezmę – mówi mąż.
Za rok to samo. Rumunka puka, mąż otwiera drzwi…
– Mam dziecko za 100 zł, nie chce pan kupić?
– Nie dziękuję, w tym roku mamy karpia – odpowiada mąż.

