Droga na przepustkę

(0) Kupa!Dobre! Lubię to!

Kolega do kolegi:
– Jechałem na przepustkę do domu, wchodzę do przedziału a tam – przecudnej urody blondynka, biust – duża „trójka”, nogi do samej szyi, jedziemy tak sami w przedziale; w końcu wyjąłem flaszkę, zagrychę, wypiliśmy, zapoznaliśmy się, od słowa do słowa… W każdym razie seks z nią był wspaniały; i nagle ona zaczyna płakać! I mówi, że ma męża przystojnego, wiernego, bogatego, że go kocha i nigdy go nie zdradziła, a tu diabeł jakiś ją podkusił, i tak płacze, tak płacze że aż ja się popłakałem..
– I co później?
– Później? całą drogę tak jechaliśmy: beczenie, ruchanko, beczenie, ruchanko…

Komentarze